środa, 9 listopada 2011

Spotkania z inną historią

Wieloletnia praktyka nauczania historii w szkole uprawnia mnie do sformułowania oceny, że obecny system edukacji historycznej w szkole średniej nie spełnia swojego zadania. Powodów tego stanu jest wiele, ale większość nie dotyczy zaangażowania nauczycieli, lecz warunków, w jakich pracują. Dlatego istnieje potrzeba uzupełnienia wiedzy w formach pozalekcyjnych. Stad pomysł przygotowania cyklu artykułów dotyczących historii Polski, którego zadaniem jest nie tylko uzupełnienie luk w wiedzy, ale też stworzenie możliwości spojrzenia na nią z innej, niż podręcznikowa, perspektywy. Cykl obejmuje całą historię Polski i adresowany jest do zainteresowanych uczniów i nauczycieli .Kolejne teksty będą publikowane w odstępach miesięcznych i będą syntezami kolejnych okresów. Istotnym elementem tego projektu jest zaproszenie wszystkich czytelników do lektury tekstów z możliwością wyrażenia własnych opinii oraz ewentualnej polemiki z autorem. Wypowiedzi uczniowskie, zwłaszcza merytoryczne polemiki, poparte wiedzą i pracą będą miały szansę na ocenę wpisana do dziennika. W listopadzie opublikowane będą dwa teksty wstęp i „Polska w okresie średniowiecza”.
Zapraszam.

Białe plamy...

...czyli o współczesnej świadomości historycznej Polaków.
Na początku niezbędne wyjaśnienie, co kryje się pod pojęciem „białych plam”. Dla pokolenia poddanego doświadczeniu prania mózgu w PRL, sprawa jest oczywista. Chodzi najkrócej mówiąc o wydarzenia z historii, zwłaszcza z historii Polski, choć nie tylko, które stały się przedmiotem wielorakiej- czasem bardzo siermiężnej, czasem bardziej subtelnej -manipulacji, przekłamań, półprawd, tendencyjnych interpretacji, przemilczeń, służyły upowszechnianiu szkodliwych mitów, stereotypów i legend. Wszystko po to, by lansować jedynie „słuszną” wersję przeszłości, zgodną z oczekiwaniami władz i służącą doraźnym celom polityczno-propagandowym, a więc najczęściej nijak się mającą do prawdy historycznej. Dodam że ta „zatruta humanistyka”dotyczyła zwłaszcza historii najnowszej , szczególnie zaś dziejów ZSRR i stosunków polsko-sowieckich w XX oraz dziejów PRL. Katalog „białych plam” był bardzo długi a do rangi symbolu urasta sprawa kłamstwa katyńskiego, zasygnalizowana na filmie A. Wajdy. Z reguły reakcją obronną myślącej części społeczeństwa, którego edukacja historyczna na szczęście nie ograniczała się jedynie do wiedzy czerpanej z propagandy i lekcji historii, choć z tym różnie bywało , był przekaz rodzinny oraz poszukiwanie prawdy w tzw. bibule, czyli wydawnictwach drugiego obiegu, pochodzących z kraju bądź z tzw. Zachodu. A więc bywało, że dostawało się tajnymi kanałami małą książeczkę, pisaną mikroskopijną czcionką, na jedna noc, do przeczytania i z wypiekami na twarzy połykało się ją szybko, by zaraz potem przekazać dalej, kolejnej osobie czekającej w tej elitarnej kolejce. Tak bywało onegdaj. Ale co to ma wspólnego ze współczesną świadomością historyczną Polaków, kształtowaną w wolnej Polsce, gdy brak cenzury, szkoła wolna , gdy nauka wyzwolona z okowów krepującego ją gorsetu nakazów i zakazów, gdy wszystko można czytać, a dostęp do informacji jest nieograniczony?. A jednak ma i to wcale, nie coś tylko.

W krzywym zwierciadle
Otóż okazuje się, że współczesna świadomość historyczna Polaków nie jest wcale wolna od białych plam, co wykazują różnego rodzaju badania socjologiczne, czy też organizowane z okazji rożnych rocznic historycznych uliczne sondaże .Zdradzają one nie tylko elementarne braki w wiedzy, ale przede wszystkim karykaturalny wizerunek własnej przeszłości, zwłaszcza na tle historii innych narodów. Na bazie żenującego braku wiedzy oraz zmitologizowanej- pełnej prymitywnych ,szkodliwych stereotypów i uogólnień - wersji historii Polski, rozpowszechnianej często w mediach a czasami też utrwalanej przez niewydolną edukację szkolną, powstaje obraz , który ma mało wspólnego z prawdą, ale, co gorsze rodzi poczucie wstydu i zażenowania związanego z przeżyciem własnej historii. Powiedzmy to otwarcie, mamy poważne kompleksy, gdy o niej myślimy. A dzieje się to równolegle z polityką historyczną naszych sąsiadów, którzy w ostatnich zwłaszcza latach próbują zręcznie reinterpretować własną historią w taki sposób, by w nowym świetle ukazać „trudne wątki” własnej przeszłości, np. niemiecka kinematografia usiłuje przedstawić II wojnę wyłącznie przez pryzmat tragicznego dla Niemców 1945 r. , by pokazać, że i Niemcy byli ofiarami wojny. Tak to prawda, ale przecież wojna zaczęła się już w 1939 r. i była od początku najbrutalniejszą z wojen a jej ofiarami były narody Europy zniewalane i maltretowane przez Niemców, uwiedzonych przez nazizm ,który masowo poprali. Rosjanie z kolei, próbując uciec od odpowiedzialności za mord polskich oficerów, mistyfikują tzw. „polski Katyń”, obciążając stronę polską śmiercią tysięcy bolszewickich jeńców osadzonych w polskich obozach, po wojnie w 1920 r.
Przejdźmy do konkretów. Z czym kojarzy się przecietnnemu Polakowi okres średniowiecza w naszym kraju?. Z legendarnymi przodkami- Piastami , chrztem Mieszka oraz z narodowym mitem , bitwą pod Grunwaldem, która leczy skutecznie nasze kompleksy i zaspakaja głód spektakularnego sukcesu. Obraz Rzeczpospolitej szlacheckiej zdominowany jest przez zdegenerowaną szlachtę , która z maniakalną wręcz konsekwencją wiedzie państwo ku katastrofie rozbiorów. Okres zaborów z kolei to niekończąca się rzeka krwi wylewanej w samobójczych zrywach powstańczych. XX- lecie międzywojenne kojarzy się przeciętnemu zjadaczowi chleba z Piłsudskim i klęską wrześniową, która boli do dziś bardzo. Czas okupacji do znów morze krwi, która poszła na marne. A później kolejne mity : wojna domowa, brzydka twarz stalinizmu, ale później już coraz lepiej, bo bohater polskiego października Gomółka to przecież nie Stalin. A za Gierka to przecież wielki skok w gospodarce a i w wolności. Wprawdzie nie obyło się bez problemów, ale jakoś w tym PRL-u dało się w tym czasie żyć. To nic że jednym lepiej, a innym trochę gorzej, że niektórym brakowało chleba ,wolności i prawdy .Po drodze zdarzyła się wprawdzie „Solidarność”, ale za nią przecież przepraszali niektórzy jej działacze rozczarowani rzeczywistością po 1989 r. Jedynym jasnym punktem w świadomości historycznej Polaków pozostaje papież Polak, ale i jego rola tez bywa niekiedy sprowadzana do leku w terapii leczącej polskie kompleksy. Na koniec okrągły stół, którego głównymi architektami mają być komuniści, którzy obronili przecież Polskę od sowieckiej interwencji w okresie stanu wojennego, a teraz zechcieli podzielić się władzą z opozycją i w ten sposób stali się akuszerami III RP.

Jaka pamięć
Mam świadomość, że ten opis stanu świadomości historycznej grzeszy uogólnieniami i uproszczeniami, że jest niepełny. Zgoda, ale dlaczego młode pokolenie reaguje z reguły na informacje o sukcesach na szych przodków z niedowierzaniem, może z wyjątkiem zwycięstw militarnych. A gdy próbuję jako nauczyciel historii pokazywać fakty, czy zjawiska, które ukazują nasze osiągnięcia na tle innych krajów, to wtedy na twarzach rysuje się grymas sceptycyzmu, a w powietrzu wisi pytanie, czy to możliwe?. Czy nie są to symptomy chorej pamięci albo po prostu zupełnego jej braku czyli czegoś, co przypomina zbiorową amnezję?. A już na pewno widać w tych reakcjach gigantyczne poczucie niższości. Nie bójmy się tego powiedzieć to klęska edukacji historycznej opartej dziś głównie na niewydolnej szkole i mediach, które po 1989 r. w wielu wypadkach utrwalały szkodliwe stereotypy. Czemu miało np. służyć skrócenie nauki w liceum ogólnokształcącym o jeden rok w sytuacji, gdy zakres materiału z historii nie został zredukowany? .Efekt jest taki, że nasi uczniowie więcej wiedzą o czasach faraona, niż np. o najnowszej historii Polski, która jako materiał realizowana jest w ostatnich miesiącach nauki w gimnazjum i liceum, a więc często brakuje na nią czasu, a frekwencja uczniów na tych lekcjach z powodu przygotowań do egzaminów bywa szczątkowa. Opinię te potwierdza wielu nauczycieli. Bywa i tak, że uczniowie w ogóle nie stykają się z historią najnowszą na żadnym etapie szkolnej edukacji !. Symptomatyczny jest tez fakt, że film o naszym wielkim zwycięstwie „Solidarności” zrobiony został ostatnio przez niemieckiego reżysera !/chodzi o film p.t. „Strajk” V.Schlondorffa o A. Walentynowicz/.Mimo podejmowanych w ostatnim okresie prób zmian w tej dziedzinie/w związku np. z: powstaniem Muzeum Powstania Warszawskiego, edukacyjną działalnością IPN oraz z filmem „Katyń” i planowana produkcją na temat ks. J. Popiełuszki oraz Muzeum Historii Polski/efekty zaniedbań z okresu PRL i wielu lat III RP są widoczne gołym okiem. Młode pokolenie, wychowywane w kulcie sukcesu oraz przyzwyczajone do mierzenia wszystkiego w kategoriach realnych zysków i strat, nie będzie chciało identyfikować się z własną historią, którą postrzega jako nieprzerwany ciąg klęsk, martyrologii i upokorzenia. Nie chodzi przecież o to, by burząc szkodliwe stereotypy tworzyć nowe mity, ale raczej wydobyć z naszej historii to wszystko, co na trwale wpisało się w obraz Europy i świata, o czym trzeba pamiętać , jeżeli chcemy mieć szacunek dla samych siebie i tego samego oczekujemy od innych. W globalizującym się świecie i w jednoczącej się Europie każdy szanujący się naród chce mieć swoje miejsce, wyznaczone także przez jego historię. My też to miejsce mamy.

Na początku drogi...

...czyli o średniowiecznej Polsce
Przywykliśmy myśleć o Polsce w średniowieczu hasłowo i mitycznie. Bo to przecież było tak dawno. Pobieżna wiedza o Piastach miesza się ze światem legend i podań, ale zawsze na pewno pamiętamy o Mieszku I i chrzcie . Pamiętamy też o zwycięstwie grunwaldzkim, które na pewno było wydarzeniem o znaczeniu międzynarodowym, a w zbiorowej pamięci stało się pokarmem karmiącym przez długie stulecia nasz głód sukcesu. Tymczasem dorobek pierwszych pięciu wieków naszej historii jest na tyle znaczący, że nie musimy wcale tworzyć narodowej mitologii, by wyzwolić się z, pokutujących w naszej świadomości historycznej, kompleksów.

Na mapie politycznej
Powstałe w II poł. X w. państwo , mimo licznych kryzysów wewnętrznych, zwłaszcza w X-XIII w., których przyczyny były typowe dla monarchii patrymonialnych np. liczne podziały i walki w łonie dynastii, stało sią trwałym elementem mapy politycznej Europy. Dodajmy, że w tej epoce sporo było przypadków efemeryd państwowych, które przestały istnieć w wyniku podboju dokonanego przez silniejszych sąsiadów. Młode państwo pierwszych Piastów szybko krzepło, by po zjednoczeniu, na początku XIV rozpocząć marsz ku potędze. Dzięki pokonaniu potęgi krzyżackiej, opartej na poparciu papieży i cesarzy, rywalizacji z cesarskimi dynastiami Luksemburgów i Habsburgów, dwukrotnemu związkowi z Węgrami oraz unii z Wielkim Księstwem Litewskim Jagiellonowie stali się pod koniec XV w. najpotężniejszą dynastią w Europie środkowej. Ich władza obejmowała cztery kraje: Polskę , Litwę, Czechy i Węgry sięgając od Morza Bałtyckiego/dzisiaj Łotwa/ do Adriatyku/dzisiaj Chorwacja/ i Morza Czarnego/Ukraina/. W nową epokę wkraczała więc Polska, jako jeden z krajów jagiellońskich, w roli podmiotu aktywnie kształtującego obraz mapy politycznej kontynentu, z którym musiały się liczyć największe potęgi.

Suwerenność i tożsamość
Warto też pamiętać, że już od Mieszka I władcy Polski budowali konsekwentnie suwerenność państwa, zarówno na płaszczyźnie kościelnej/niezależna od niemieckiej organizacja kościelna od 1000 r./ jak i na płaszczyźnie stricte politycznej / koronacje królewskie w 1025 i 1076, które wprawiały ówczesne elity niemieckie w niekłamaną irytację /.Już zjazd gnieźnieński w r. 1000 wprowadzał Polskę jako niezależne państwo do europejskiej wspólnoty i to w stylu, jak na młode państwo , imponującym, co było niemałą zasługą talentów politycznych pierwszego króla B. Chrobrego. Budując suwerenność umiejętnie wykorzystywano stosunki z papiestwem, traktowane jako karta przeciwko cesarstwu. Mimo krótkotrwałych epizodów uznania zwierznictwa niemieckiego w X-XII w. udało się Polsce uniknąć losu sąsiednich Czech, które były w tym czasie lennem niemieckim/czeska organizacja kościelna była częścią niemieckiej/. Władcy naszego południowego sąsiada byli honorowani koroną królewską przez cesarzy niemieckich w uznaniu ich lojalności wobec Niemiec. Z kolei nasz wschodni sąsiad Ruś już od poł. XIII w. został uzależniony na kolejne dwa wieki od Tatarów. Tymczasem suwerenność państwowa Polski została ugruntowana w XIV i XV stuleciu poprzez kolejne, teraz już ciągłe koronacje, i rosnące znaczenie kraju w Europie.
W tym okresie zaczyna kiełkować polska świadomość narodowa. Masowy napływ osadników niemieckich od XII wieku oraz procesy z Krzyżakami dotyczące sporów terytorialnych, zwłaszcza Pomorza Gdańskiego, kształtowały poczucie odrębności etnicznej i wspólnoty politycznej, identyfikowanej z określonym terytorium, dziedziczonym po przodkach, które należało bronić przed uszczupleniem. Stąd świadoma obrona rodzącego się dopiero języka polskiego przez polski kościół oraz konsekwentna polityka rewindykacji terytorialnych prowadzona przez władców w XIV i XV stuleciu. Proces ten wspierała rodząca się historiografia, a zwłaszcza kroniki: Galla Anonima, W. Kadłubka, Janka z Czarnkowa i największe dzieło polskiej historiografii średniowiecza Jana Długosza” Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego” .Dzieła te kształtowały poczucie wspólnych korzeni i wspólnego losu historycznego. Owocem opisywanych zjawisk było powstanie na przełomie XIII/XIV w. symbolu polskiej państwowości , godła państwowego w postaci białego orła na czerwonym tle oraz pierwszego hymnu „Bogurodzicy” śpiewanego przez polskie rycerstwo pod Grunwaldem. Warto o tym pamiętać zważywszy np. na to, że zależne od Niemiec Czechy, rządzone od pocz. XIV przez niemiecką dynastię Luksemburgów narażone były na germanizację w sferze kulturowej, poważnie zagrażającej rodzącej się świadomości narodowej południowych sąsiadów.

Otwartość wobec świata
Charakterystyczne, iż tworzeniu się poczucia świadomości narodowej towarzyszyła postawa otwartości wobec świata zewnętrznego. W okresie średniowiecza jednorodna na początku struktura etniczna kraju ulegała zmianom, zwłaszcza w XIII-XVw.z powodu napływu Niemców, rozszerzenia granic na ziemie zamieszkiwane przez Rusinów oraz z powodu napływu Żydów. Ci ostatni pojawili się już w X w., ale nasilenie fali emigracji na ziemie polskie nastąpiło później w związku z prześladowaniami w krajach zachodnich. Przybysze zostali potraktowani przez władców polskich bardzo życzliwie. Otrzymywali kolejne przywileje monarsze dające im schronienie i opiekę, gwarancję, że nie zostaną przemocą ochrzczeni, wolność osobistą oraz pewną autonomię prawną/przywileje B. Pobożnego z 1264 i K. Wielkiego z r.1334,1364 i 1367/. W konsekwencji Polska właśnie stanie się pod koniec średniowiecza największym skupiskiem Żydów w Europie.

U początków państwa prawa
Warto też wiedzieć, że w XIV-XV w. w wyniku ewolucji monarchii stanowej doszło w Polsce do powstania specyficznego, na tle europejskim, modelu stosunków między monarchą a społeczeństwem, zwłaszcza szlachtą , co otworzyło drogę do powstania Rzeczpospolitej szlacheckiej. Otóż już w XIV w. powstało u nas pojęcie państwa jako rzeczpospolitej, czyli dobra wspólnego , a nie własności monarchy/doktryna Corona Regni Poloniae/. Pierwsze kodyfikacje prawa/statuty kazimierzowskie/, przywileje dla miast i szlachty tworzyły podstawy państwa prawa, w którym normy prawne dotyczyły zarówno króla, jak i stanów .Monarcha przestawał traktować państwo jak swoją własność dziedziczoną w ramach dynastii, a stawał się stróżem praw stanów. Z kolei fundamentem stosunków między uprzywilejowanym stanem, czyli szlachtą a monarchą były ustawicznie odnawiane kontrakty, w których ówczesny „naród polityczny”- szlachta występowała wobec władcy jako podmiot. Prowadziło to do kształtowania się zrębów społeczeństwa obywatelskiego oraz szlacheckiego parlamentaryzmu ,który zaowocował powstaniem w XV w. takich instytucji jak: sejmiki ziemskie-organy samorządu szlacheckiego oraz sejm walny-najwyższy w państwie organ ustawodawczy, złożony z :króla, izby poselskiej i senatu. Trzeba dodać, że w Polsce tradycja praw obywatelskich sięga właśnie tego okresu. Już wtedy szlachta uzyskała prawa nietykalności majątkowej i osobistej, wyznaczające granice władzy monarszej określone przez prawo. Słynna teoria trójpodziału władzy sformułowana w XVIII w. przez Monteskiusza znalazła swoje początki w polskiej praktyce ustawowej już w 1422 r. kiedy wprowadzono zasadę niełączenia uprawnień wykonawczych i sądowych z ustawodawczymi. Z punktu widzenia dzisiejszych standardów państwa demokratycznego możemy więc stwierdzić ,że już wtedy kształtowały się u nas fundamenty państwa prawa , nasze przywiązanie do wolności , poszanowania praw podmiotowych jednostki i społeczeństwa oraz niechęć do despotyzmu władzy. Polska ma zatem jedną z najdłuższych w Europie tradycji demokratycznych i parlamentarnych. A przecież mówimy o schyłku średniowiecza, o czasach, kiedy w wielu krajach rozpoczynał się proces umacniania władzy monarszej kosztem praw stanów. Jedynym wyjątkiem, poza Polską była Anglia. Pamiętajmy też, że w tym czasie nie było mowy o równości całego społeczeństwa, gdyż wszędzie, nie tylko u nas, były stany uprzywilejowane.

Z peryferiów do Europy
Gdy pierwsi dwaj Piastowie Mieszko I i B. Chrobry wprowadzali młode państwo w świat zachodniego chrześcijaństwa było ono postrzegane jako peryferyjne zarówno w sensie geograficznym, jak i cywilizacyjnym. Otoczone od północy plemionami pogańskimi /Prusowie, Wieleci, Litwini/ a od wschodu sąsiadujące z będącą pod wpływami Bizancjum Rusią czerpało ono z dorobku krajów zachodnich wszystko, co potrzebne było do budowy państwa i kościoła. Od początku więc Polska była otwarta na świat i szybko się od innych uczyła. Będąc sama na początku drogi, zaangażowała się w akcję chrystianizacyjną /misja bp. Wojciecha do Prus w 997 r./. Efekt był niewyobrażalny . Cesarz Otton III na zjeździe gnieźnieńskim wyznaczył młodemu państwu równorzędne, z trzema innymi, miejsce w uniwersalistycznej monarchii chrześcijańskiej. Peryferyjne dotąd państwo , o którym Europa niewiele wiedziała zaistniało w świadomości Europejczyków jako Polonia-kraj św. Wojciecha. Najazdy Tatarów i Prusów w XIII w. oraz czynna walka z zagrożeniem tureckim w XV w./bitwa pod Warną 1444 r./ sprawiły, iż w oczach Europy uchodziliśmy za” jeden z bastionów chrześcijaństwa” a Jan Długosz pisał w tym kontekście o roli„tarczy/../,muru i przedmurza wiary chrześcijańskiej”. Utrwalenie tego specyficznego miejsca na kontynencie przyniósł związek państwowy z Litwa w XIV w, którego konsekwencją było przyjęcie przez Litwinów wiary i poszerzenie tym samym obszaru cywilizacji zachodniej daleko na wschód. Pamiętać należy, że odbyło się to bez użycia przemocy i groźby podboju, który stawał się realny w przypadku chrystianizacji dokonanej przez Krzyżaków, próbujących pod pretekstem chrystianizacji Litwy realizować swoje imperialne plany nad Bałtykiem. Polskie elity bardzo mocno zaangażowały się w to dzieło materialnie i duchowo. Polacy pokojowymi metodami osiągnęli szybciej znaczące rezultaty niż Krzyżacy w ciągu długiego okresu zarówno wobec Litwinów, jak i Prusów za pomocą miecza i ognia. Litwini otrzymali od nas wiarę i wielu wybitnych kapłanów oraz szansę studiów w Akademii Krakowskiej. Dodać też trzeba, że związek polityczny między Koroną a Wielkim Księstwem Litewskim oparty był na poszanowaniu odrębności państwowej obu partnerów .Obraz ten kontrastuje wyraźnie z tzw. unią kalmarską, tj. związkiem państw skandynawskich, w którym dominowała Dania, używająca niejednokrotnie nagiej siły po, by wymusić uległość Szwedów i Norwegów. Polska szybko nadrabiała tez w XV. zapóźnienia w stosunku do Europy w sferze kultury, w czym największą zasługę należy przypisać , powstałej w 1364 r. a odnowionej w 1400 r. Akademii Krakowskiej. Był to drugi po praskim uniwersytet w Europie środkowej położony najdalej na wschód, przez co symbolicznie wyznaczał granice świata łacińskiego, stając się ośrodkiem stricte międzynarodowym. Otóż w XV stuleciu, który był okresem świetności uczelni, studiowało w niej ponad 6,5 tyś. studentów zagranicznych /połowa studentów /, głównie z Węgier, Czech, znad Bałtyku. Trafiali się tez Włosi, Niderlandczycy, Anglicy, nawet jeden Hiszpan . Wśród wielu wybitnych profesorów akademii szczególne miejsce zajmują Stanisław ze Skalbimierza oraz Paweł Włodkowic-twórcy polskiej szkoły prawa. Pierwszy był autorem tezy o wojnie obronnej jako jedynie sprawiedliwej/uważanej dziś za zręby prawa międzynarodowego/ , drugi zanegował w kontekście krzyżackim słuszność nawracania pogan siłą, odwołując się do zasad Ewangelii. Ponieważ ich poglądy zostały przedstawione na największym zjeździe średniowiecznego duchowieństwa, na soborze w Konstancji, zyskały one rozgłos i spotkały się z reakcją Krzyżaków. Jeżeli do tego dodamy, że delegacja polska na soborze przedstawiła ojcom soborowym 60 ochrzczonych Żmudzinów, by potwierdzić rolę Polski w chrystianizacji Litwy i zdyskredytować Krzyżaków próbujących to zrobić wcześniej ogniem i mieczem, to możemy mówić o przysłowiowej bombie. Polacy otwierali więc na początku XV w. Europejczykom nowe horyzonty, kreując nowe standardy etyczne i prawne. Europa będzie musiała dojrzewać do tych rewolucyjnych poglądów jeszcze przez przynajmniej dwa stulecia i zapłaci za to krwawymi doświadczeniami. W tym kontekście nie dziwi opinia cudzoziemców/Anglika/ o akademii, że ”kwitły tu studia stare i nowe bez walk i konfliktów, a uniwersytet stanowił perłę wiedzy”. Z kolei Niemiec z Norymbergii pisząc o astronomii kwitnącej na krakowskiej uczelni oceniał:” W tym względzie...nie masz szkoły w Niemczech sławniejszej”. Warto tez wiedzieć, że poziom alfabetyzacji/umiejętność czytania i pisania/ w Polsce w końcu XV w. był zbliżony do poziomu w Niemczech. Podobnie wygląda porównanie ilości szkół parafialnych przypadających na 1000 mieszkańców. Chronologia rozprzesteniania się nowych wynalazków w XV w. nie potwierdza sądu o większym zacofaniu cywilizacyjnym Polski. Kraków miał swoją drukarnię już w 1473 r i wyprzedził w tej dziedzinie drukarnie w Austrii, Danii, Portugalii i Szwecji. Można jeszcze wspomnieć o oryginalnym wykorzystaniu greckich czy ruskich form artystycznych w gotyckim budownictwie sakralnym , niespotykanych w ówczesnej Europie/np. kaplica zamkowa w Lublinie/.

Na mapie gospodarczej
Pod koniec średniowiecza zmieniła się też rola Polski w gospodarce Europy. Ziemie polskie zostały włączone do ekonomiki kontynentu jako źródło surowców rolno-lesnych, a przede wszystkim jako wielki obszar tranzytowy łączący wielkie szlaki handlowe. Dlatego historycy skłonni są mówić o roli Polski w XIV-XV jako „wielkiej śluzie na żeglownym szlaku handlowym”. Miejsce ziem polskich na mapie gospodarczej Europy umocni rosnące już w II poł. XV w. znaczenie portu w Gdańsku.

Tak więc u progu nowej epoki Polska zajęła swoje specyficzne miejsce w rodzinie państw łacińskiej Europy i nie było to wcale miejsce w ostatnim rzędzie, jak wielu z nas dzisiaj sądzi. Historyk mediewista H. Samsonowicz pisał: ”Polska wkroczyła w czasy nowożytne z zasobnym dorobkiem całej swej dotychczasowej przeszłości. Ale schyłek średniowiecza był szczególnie obfity w dokonania, które miały charakteryzować nasze społeczeństwo w czasach największej świetności”.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Być niepodległym

Ostra muzyka ze ścieżki filmowej „Trainspotting” w reżyserii Dannego Boyle'a z 1996 roku i montaż dynamicznie przewijających się kadrów z „Requiem dla snu” w reżyserii Darrena Aronofskiego, obrazu, który powstał na podstawie powieści Huberta Selby'ego Jr. Z jednej strony cytaty z filmu nakręconego na podstawie autobiograficznej książki Irvine'a Welsha, opisującej światek edynburskich narkomanów, z drugiej – pojedyncze obrazy w konwencji rozsypanej kartoteki ilustrującej wstrząsające losy czwórki bohaterów z Brooklynu, którzy w pogoni za realizacją swoich marzeń odbywają podróż w głąb piekła uzależnień. A wszystko to zderzone z przywołanymi wypowiedziami wybitnych mężów stanu i prostych ludzi, którzy opowiadają o 11 listopada 1918 roku, o tym, czym był dla nich ten dzień. Taki przebieg miały uroczystości Święta Niepodległości w Unii rok temu organizowane przez obecną 3d i panią prof. Beatę Brożek.
Wszystko to prowokowało do postawienia pytania: Czym jest Święto Niepodległości dzisiaj dla nas?
W egzystencjalnej perspektywie może się okazać, iż być niepodległym dziś jest znacznie trudniej niż wtedy , gdy nasi poprzednicy w 1918 r. spełniali marzenia Polaków o posiadaniu własnego państwa i odzyskaniu prawa do samostanowienia. Dla nich wolność była synonimem do bycia pełnoprawnym obywatelem państwa, z którym się utożsamiali, do swobody zgromadzeń, posługiwania się narodowym językiem, do kultywowania dziedzictwa przodków itd. A dla nas? W egzystencjalnej perspektywie być niepodległym, to znaczy być wolnym od tego, co nas może zniewolić, od tego, co odbiera nam możność kierowania własnym życiem, wolnym od tego, co pozbawia nas możliwości wyboru, co odbiera nam naszą podmiotowość; to znaczy być wolnym słabości, uzależnień, od zła. Wspominając więc o Święcie 11 listopada, zapraszam do pisania własnej deklaracji niepodległości.